poniedziałek, 12 lipca 2010

wyprawa do Dun Laoghaire

Dzisiaj pojechalismy z mamcia, ciocia Tonia i Ruby nad morze - byla dla odmiany piekna pogoda i duzo spacerowalismy.....z Ruby nie umialysmy sie zgrac...jak ona spala to ja szalalam, a jak ja sie w koncu zmeczylam - to ona plakala i plakala....jak siedzialysmy na laweczce - to caly czas sie zatrzymywaly jakies panie i pytaly czy jestesmy blizniakami !!!?? a my tylko urodzilysmy sie prawie w tym samym dniu....
w drodze powrotnej troche plakalam, bo numero one - zrobilo mi sie kupcie i bylo mi smierdzaca i nie wygodnie, numero duo - nie bylo kolo mnie mamci tak jak zawsze (a Ruby nie widzialam!), numero..eeee....three - bylam zmeczona troche tymi spacerami i sloneczkiem i chcialam juz sobie zasnac i jakos nie moglam :( no to plakalam sobie....ale ogolnie dzien mi sie podobal :)

sesja z mamcia ....


ciotka Toni i Ruby......cale w czerwieni....


tutaj zaparkowalysmy na chwilke i czekalysmy az ciocia zaplaci za parking .....

ja szaleje.........

Ruby sobie spi.....z gasiennica na twarzy.....


ja sie probuje podniesc..hehehe....

a to jakis oooooogromne ptaszysko!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz